Na kredycie we frankach szwajcarskich można sporo stracić
Rz: Oprocentowanie kredytów w złotych, euro i frankach szwajcarskich znowu wzrosło. Sukcesywnie banki centralne podnoszą stopy. Jaki może być tego efekt dla rynku kredytów hipotecznych?

Robert Pepłoński: Osoby zaciągające kredyty hipoteczne najczęściej wybierają złotówkę lub franki szwajcarskie. Tymczasem wskaźniki, od których zależy wysokość oprocentowania kredytów w tych walutach, rosną. O ile kilka miesięcy temu WIBOR 3m (wskaźnik dla PLN) był na poziomie 4,2 proc., o tyle obecnie jest powyżej 4,7 proc. Podobnie z LIBOREM 3m (wskaźnik dla CHF) - obecnie wynosi powyżej 2,7 proc., a kilka miesięcy temu było to 2,2 proc.

Co z tego wynika? Jeśli rata przy kredycie w wysokości 100 tys. zł, oproc. 5,2 proc., zaciągniętym na 30 lat wynosiła ok. 549 zł miesięcznie, to obecnie oprocentowanie jest na poziomie 5,7 proc., a rata o ok. 31 zł wyższa. Oznacza to wzrost obciążenia kredytobiorcy o ok. 5,7 proc. i mniej więcej o tyle samo spadek jego zdolności kredytowej. Podobnie stało się w przypadku kredytów w CHF.

Efektem podwyżek stóp jest mniejsza dostępność do kredytów ze względu na mniejszą zdolność kredytową. Dlatego ostatnio wiele banków wydłużyło maksymalne okresy spłat do 35, 40 czy nawet 50 lat, aby kredytobiorca był mniej obciążony miesięcznie.

Proszę o radę dla osób posiadających już kredyty hipoteczne udzielone na granicy zdolności kredytowej. Co robić, kiedy rata stanowi sporą część ich budżetu domowego i nadal rośnie?

Zawsze odradzałem zaciąganie kredytów na maksimum swoich zdolności kredytowych. Jeśli do takich sytuacji dochodziło, to zazwyczaj klienci deklarowali, że mają dodatkowe, niewykazane dochody lub że mogą liczyć na finansową pomoc rodziny.

Gdy jednak zaciągnęliśmy kredyt na granicy możliwości i zwiększyła nam się rata, spróbujmy wytrwać. Teoretycznie w najbliższym czasie szykują się kolejne zwyżki stóp procentowych, ale będą niewielkie. Poza tym wynagrodzenia też nie powinny stać w miejscu. W skrajnym przypadku, gdy nie dajemy rady spłacać zadłużenia, pozostaje sprzedaż nieruchomości, zwrot kredytu oraz zakup mniejszego czy tańszego lokum, nawet dzięki kolejnemu, ale niższemu kredytowi.

Jaką walutę polecałby pan osobom chcącym zadłużyć się na mieszkanie w tym roku na 10 oraz na 20 lub więcej lat? Kiedy i jaka może być bezpieczniejsza?

Nadal kuszą franki szwajcarskie niższym oprocentowaniem, a zarazem niższą ratą. Musimy jednak pamiętać o ryzyku kursowym. Osobiście jestem bardziej przekonany do złotówki. Poniżej dziesięciu lat zdecydowanie polecałbym zadłużanie się w rodzimej walucie. Teoretycznie na więcej niż dziesięć lat opłacałyby się franki. Kto jednak tak długo będzie spłacał kredyt walutowy? Z danych banków wynika, że średnia zapadalność kredytu wynosiła w ostatnich czasach ok. siedmiu lat. Klienci albo spłacają zadłużenie wcześniej, albo sprzedają nieruchomość, zmieniają bank czy też zmieniają walutę na złote. Jeśli tak, to bez sensu jest analiza kredytu na dłuższy okres. Można byłoby jednak zaciągać kredyt w CHF, licząc na dalsze umocnienie się PLN, ale czy jest na to szansa? Według mnie na kredycie w CHF nie da się już dużo zarobić, a można sporo stracić.

źródło: Rzeczpospolita.pl, 23.07.2007
Dodano: 2007-08-14
Wasze Opinie (liczba komentarzy: 0)

Tanie kredyty i pożyczki bankowe
Copyright © 2007 - 2017 Portal-Kredytowy.pl